Kolory, kolory, kolory… Jedne z nielicznych rzeczy na świecie, które
są absolutnie nieopisywalne. Kiedy byłam jeszcze w przedszkolu, często
zastanawiałam się, czy to naprawdę możliwe, by wszyscy ludzie widzieli barwy
tak samo. I choć teraz wiem, jak powstają, wciąż są dla mnie dość zagadkowym
elementem rzeczywistości. Może dlatego też zawsze byłam na nie wyjątkowo
wrażliwa. Bardzo lubię odważne zestawienia kolorystyczne, kombinowanie,
dobieranie, blokowanie...
Główny akcent dzisiejszej stylizacji położony jest na asymetryczny
crop top "pochlapany" farbą Dziewczyny plus size! Nie bójcie się
krótkich koszulek. Najważniejsze, by odpowiednio je "ograć" pozostałymi
elementami garderoby. Ja dopełniłam mój outfit bordowymi jeansami z wysokim stanem niczym z lat 80/90. Miętowy plecak i pierścionek rozweselają cały look i nadają mu nieco streetowy charakter.
Colors, colors, colors... One of few things in the world we can't describe. When I was a little girl, I used to think if everybody sees colors the same way. Although, now I know physics, construction of eye and all that scientific stuff, for me colors are still some kind of mystery. Maybe that's why I'm very sensitive to them. I really enjoy combining, correlating and collating...
Today, the emphasis is put on the asymmetric crop top, which looks as if someone plashed a paint on it. Plus size girls! Don't be afraid of short shirts! The most important is to match the other elements of your outfit. I wore maroon, high-waisted jeans. Mint backpack and ring are 'borrowed' from street fashion and make the look lighter, happier.
crop top - Zara via second hand, pants - no name via sh, watch - Swatch, backpack - no name via sh, ring - C&A, sunglasses - Kaufland, shoes - no name via sh
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz